Kategorie

sobota, 21 marca 2015

Perypetie egzaminowe - ROZWIĄZANIE... Ile lat można się uczyć języka

Zauważyłam, że po napisaniu egzaminu B1 z francuskiego na początku lutego moja motywacja trochę opadła (aż do dnia, kiedy otrzymałam wyniki egzaminu!!). To była mieszanka wszystkiego po trochu - tego, że czuję, że osiągnęłam już jakiś poziom, tego, że przez styczeń baardzo intensywnie uczyłam się francuskiego i chciałabym trochę odpocząć, trochę też okoliczności zewnętrzne, o których napisałam w poprzednim poście - wycieczka na długi weekend i wyjazd związany z pracą do Madrytu. 

Dlatego, aby krzywa mojej motywacji ciągle wzrastała, stabilnie ale nieustannie, postanowiłam, że

TAK, BĘDĘ SIĘ PRZYGOTOWYWAĆ DO EGZAMINU B2 z francuskiego, 

aby spróbować zdać go w CZERWCU. Termin na podjęcie decyzji mam do 24 kwietnia, bo to jest ostatni dzień, kiedy mogę się zapisać na czerwcowy egzamin. Będę się intensywnie uczyć z myślą, żeby zdać B2, w kwietniu podejmę decyzję (łącznie z moją lektorką), no i mam nadzieję, osiągnę ten poziom B2. Nie ma na co czekać, w końcu nawet nazwa bloga o tym mówi, więc nie będę już się tutaj więcej lenić, tylko zabieram się do nauki. Postaram się, żeby okoliczności zewnętrznie mi w tym już więcej nie przeszkodziły.

Niestety, aby efektywnie nauczyć się języka muszę mieć nad sobą tak zwany bacik - w postaci zbliżającego się egzaminu. Nie przeszkadza mi to i akceptuję ten fakt, w sumie to dopiero teraz zdałam sobie z niego sprawę i żałuję, że nie wcześniej, sądzę, że gdybym była tego świadoma jakieś 10 lat temu, to bym już miała wszystkie możliwe certyfikaty z angielskiego (moja mała zmora, ten angielski!).

czy zdać egzamin delf czy warto zdać egzamin delf b2


Najważniejsze to jednak uczyć się na błędach i wyciągać z nich wnioski. Nie chcę już powtórzyć mojego błędu popełnionego z angielskim i polegającego na tym, że uczyłam się go pewnie z 10 czy 15 lat, nigdy nie zdałam żadnego certyfikatu, często powracałam do tych samych tematów (słownictwa czy gramatyki...), bo nigdy żadnego się świetnie nie nauczyłam, zawsze znajdowałam jakieś usprawiedliwienia typu: ech, bo ja to nie lubię angielskiego (nieprawda... nawet lubię!), bo ja to wolę uczyć się hiszpańskiego (tak, to akurat prawda, ale nie zmienia to faktu, że angielskiego też trzeba się nauczyć), bo ta pani od angielskiego mnie nie motywuje (to trzeba samej się zabrać za naukę, zmienić panią, znaleźć jakieś rozwiązanie)... Te przykłady odnoszą się do wszystkich języków! 

Zachęcam do przemyślenia tematu i zaapelowania do siebie samej/samego w kwestii językowej. Czy naprawdę trzeba się użerać z tym językiem tyle lat? Czy naprawdę nie można usiąść i raz a dobrze nauczyć się danych zagadnień, powtarzać do lustra, przed snem? Czy zdanie: "ja nie mam talentu językowego" naprawdę jest prawdziwe? Ja wcale nie uważam, że mam talent. Mam ochotę znać różne języki, a fakt, że w nich mówię jest wynikiem mojej ciężkiej pracy i wielu godzin spędzonych na nauce. Tak, lubię to, ale.. wiadomo, lenistwo, znajomi, telewizor, jest mnóstwo spraw, które czasami mnie skutecznie odciągają od nauki.

APEL DO MNIE SAMEJ:
Przestać kwękać, zabrać się do pracy. Nie wymyślać wymówek. Zrobić plan (to jest to, co lubię, moim planem jest nauka do egzaminu Delf B2 i jego zdanie w czerwcu). Stosować się do planu. Pracować, pracować i jeszcze raz pracować. Pozdrawiam siebie samą i gratuluję decyzji! ;)

5 komentarzy:

  1. Zgadzam sie, ze nauka jezyka to ciezka praca i nie ma tu wielkiego znaczenia posiadanie talentu. Mimo wszystko jezyk to nie tabliczka mnozenia. Jezyk to twor olbrzymi i do tego ciagle sie zmieniajacy, powiekszajacy.
    Ja tez angielskiego uczylam sie aktywnie ponad 10 lat, ale przypuszczam, ze wlasnie dzieki temu znam go najlepiej, to bezustanne maglowanie gramatyki i slowek daje dobre wyniki. Moja znajomosc angielskiego zostala poddana probie, gdy po zdaniu CAE, zaczelam uczyc. Nagle nie bylam juz niczego pewna i zaczelam ta gramatyke odkrywac na nowo, jeszcze bardziej dokladnie i analitycznie.
    Dzisiaj, posiadajac CPE (C2), jezeli ktos zaproponowalby mi znow nauczanie, rzucilabym sie z panika na ksiazki do gramatyki. Jezeli chodzi o slownictwo to tez nie jestem alfa i omega, choc angielskim ( w sposob bierny, czyli czytajac i sluchajac) posluguje sie czesciej niz polskim. Dlatego gdy znajomi pytaja sie mnie jak nauczylam sie angielskiego, to tryb dokonany czasownika "uczyc sie" wprowadza mnie w zaklopotanie. Ja sie ciagle ucze.
    Certyfikaty certyfikatami, nauka jezyka to praca na cale zycie!
    Pozdrawiam i zycze wytrwania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ciekawy komentarz! Dokładnie, język jest czymś żywym. A i tak, nawet posiadając certyfikat C2 w jakiejś towarzyskiej rozmowie może znaleźć się jakiś zwrot czy słówko, którego się nie zna... Niestety :)

      Usuń
  2. Ja przygotowuję się do DALF'a na C1 i początkowo miałam do niego podchodzić pod koniec zeszłego roku w grudniu, a teraz planuję w czerwcu i ciągle nie zdecydowałam się w 100%. Moja lektorka od początku powtarza, że na pewno zdam i nie mam się czego obawiać ale ja im więcej robię testów, im więcej słucham i patrzę na cwiczenia typowo egzaminacyjne tym mniej pewnie się czuję... Trzymam kciuki za Ciebie i... za siebie ;)
    madamefrenglish.blohspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja rada: podejdź do egzaminu!!!!
      Nie ma nic gorszego niż przejmować się egzaminem... i z tego powodu go nie napisać :)
      Oczywiście wszystko zależy od osoby, ALE ja polecam mój sposób: uczyć się. Zapisać się na egzamin. Zapłacić. (wtedy już nie ma odwrotu) I wtedy zacząć się uczyć jeszcze więcej, na 200%!!
      Moje wcześniejsze błędy polegały na tym, że nie zapisywałam się na egzamin... bo nie czułam się pewna :) Ale nie trzeba czuć się pewną na miesiąc, dwa czy trzy przed egzaminem. Trzeba czuć się pewną w dniu egzaminu! A do tego czasu... Hohoho.... :))) Pozdrawiam serdecznie!!

      Usuń
    2. Dziękuję za słowa zachęty! To bardzo miłe z Twojej strony i motywujące! Przygotowuje się intensywnie więc mam nadzieję że nie stchórzę w ostatniej chwili ;)

      Usuń