Witam po powrocie z Paryża! Okazało się, że odwiedzenie francuskiej stolicy wcale nie musi być takie łatwe!
Dzień przed wylotem, który mieliśmy o godzinie 6 rano, otrzymałam maila, dodajmy, że o godzinie 20 czyli praktycznie 8 godzin przed czasem, kiedy mieliśmy pojawić się na lotnisku, że NASZ LOT ZOSTAŁ ODWOŁANY z powodu strajków na lotniskach we Francji.
Bardzo dużo latam samolotami, ale jeszcze nigdy mi się nie przytrafiło nic takiego, więc nie wiedziałam zbytnio co zrobić. Zaczęliśmy myśleć z moim chłopakiem, co by tutaj zrobić. Byliśmy w Warszawie, u moich rodziców, mieliśmy lot do Paryża w środę rano, a potem w sobotę wieczorem lot z Paryża do Barcelony. Mogliśmy darować sobie Paryż (to była jedna z opcji), gdyby nie fakt, że 1. nie mieliśmy lotu powrotnego z Warszawy, 2. stracilibyśmy 250 euro za hostel (już było za późno na anulowanie rezerwacji).
Myśleliśmy dwie godziny, mogliśmy bezpłatnie zmienić lot ze środy rano na piątek rano, jednak nikt nas nie mógł zapewnić, że w piątek nie stanie się nic podobnego i że jeśli nie strajk, to overbooking, itp., słowem, woleliśmy już kupić bilety na pociąg lub wynająć samochód niż czekać do piątku (taka mała desperacja).
W końcu wpadliśmy na genialny pomysł: kupić bilety do Brukseli, bo nie były bardzo drogie, na środę rano (samolot też o 6 rano, jak ten, który miał polecieć do Paryża), zwiedzić miasto, a potem dojechać do Paryża (jakieś 350 kilometrów, no ale cóż, to było najlepsze rozwiązanie ze wszystkich!).
Tak też zrobiliśmy. Kupiliśmy bilety do Brukseli, zwiedziliśmy miasto, byliśmy tam już o 10 (dojazd z lotniska Charleroi też zajął chwilę..), kupiliśmy bilety na pociąg do Paryża na godzinę 16.40 (pierwszy raz w życiu miałam okazję pojechać TGV i prawdę mówiąc się rozczarowałam, w Hiszpanii są podobne pociągi - nazywają się AVE, też są takie szybkie, ale o wiele wiele bardziej nowoczesne - ten, TGV, którym jechaliśmy miał może z 30 lat, no ale szybko i skutecznie zawiózł nas do Paryża, w jedyne półtorej godziny) (na dodatek te hiszpańskie są o połowę tańsze). Bruksela mi się dość podobała, zjedliśmy słynne belgijskie frytki, mój chłopak także gofra. Może nawet w jakimś kolejnym wpisie zamieszczę jakieś zdjęcie, bo naprawdę było fajnie i intensywnie. Potem pojechaliśmy do Paryża, prawie całą podróż przespałam, z racji faktu, że w nocy nie doświadczyliśmy zbyt wiele snu (pobudka o 3.30 plus wieczorne stresy związane z odwołaniem lotu). I tutaj zaczęły się moje zachwyty :)
Może jestem tendencyjna, może wpływa na mnie opinia większości, że Paryż jest miastem miłości i że taki romantyczny i w ogóle. Ale się zakochałam w tym mieście i przez większość czasu czułam się fantastycznie! Bardzo się cieszyłam, że pojechałam tam z moim chłopakiem, czułam miłość, błogość i zupełnie przestałam się przejmować naszym odwołanym lotem i faktem, że musieliśmy wydać z tego powodu "trochę" więcej pieniędzy niż to było zaplanowane (swoją drogą - reklamację za lot już złożyłam u linii lotniczych).
Pierwszego wieczoru przeszliśmy się po Montmartre, widzieliśmy z zewnątrz i wewnątrz Sacré-Cœur, do której wstęp jest bezpłatny, wzgórze, na którym kręcono sceny z filmu Amelia, w ogóle nasz hostel był przy stacji metra, w której Amelia odprowadziła niewidomego pana:)) Przeszliśmy się po parku przy Sacré-Cœur, pięknych uliczkach, a potem poszliśmy na romantyczną kolację (taki mały hołd dla mnie, bo nasz związek wcale nie jest romantyczny, ale czasami jak każda kobieta potrzebuję trochę romantycyzmu :) ) Następny dzień był bardzo intensywny, widzieliśmy ratusz, Notre Dame, do której trzeba było zrobić kolejkę, ale ja byłam tak szczęśliwa, pogoda dopisywała, ja prezentowałam światu moje nowe okulary słoneczne i cieszyłam się, że tam byłam z ukochaną osobą. Potem poszliśmy na piechotę do Luwru, oczywiście kolejna kolejka, ale okazało się, że nie trzeba było płacić za wstęp (dobra wiadomość), bo kilka ekspozycji było nieczynnych do zwiedzania (zła wiadomość, przede wszystkim dla mojego chłopaka, ale na szczęście wszystkie znane obrazy i rzeźby były dostępne), potem przeszliśmy przez Ogrody Tuileires do Place de la Concorde, następnie wzdłuż Sekwany, podziwiając po drodze Petit Palais i Grand Palais, Les Invalides (tylko z zewnątrz) doszliśmy do Wieży Eiffla, która okazała się przewyższać moje oczekiwania. Usiedliśmy na trawie na Polach Marsowych, gdzie zrobiliśmy sobie mini-piknik z rzeczy, które wcześniej zakupiliśmy w supermarkecie po drodze i wtedy chyba przeżywałam jedne z najbardziej romantycznych momentów mojego życia :) (Mój chłopak nie, ale to nic, on mnie rozumie).
Potem przeszliśmy do Ogrodu Trocadero, z widokiem na Wieżę Eiffla z drugiego brzegu Sekwany, i ruszyliśmy w stronę Łuku Triumfalnego. Już się ściemniało więc oświetlony Łuk wyglądał naprawdę imponująco. Mój chłopak opowiedział mi chyba połowę bitew Napoleona, po czym naprawdę zmęczeni wróciliśmy do hostelu. Padliśmy zmęczeni :)
Kolejnego dnia pojechaliśmy do Wersalu, zwiedziliśmy pałac z audioprzewodnikiem (był także w wersji polskiej), przespacerowaliśmy się po przeogromnych ogrodach, a wieczorem zjedliśmy kolację w Dzielnicy Łacińskiej z moją przyjaciółką, która od jakiegoś czasu mieszka w Paryżu, bo pojechała tam za swoim chłopakiem Francuzem. Spędziliśmy naprawdę miłe chwile!
Ostatniego dnia chcieliśmy zwiedzić Sainte Chapelle, ale NIESTETY kolejka nie pozwoliła nam na je zwiedzenie, nad czym bardzo ubolewam, bo już pędziliśmy spóźnieni na wczesny brunch ze znajomymi, tym razem mojego chłopaka (ale udało nam się zobaczyć po drodze fontannę Saint-Michel i z zewnątrz Muzeum Pompidou). Po jedzeniu ruszyliśmy spacerkiem wzdłuż Kanału Saint Martin, gdzie po drodze widzieliśmy naprawdę wiele fajnych knajpek i barów. Ostatnią rzeczą, jaką zrobiliśmy był powrót do hostelu po nasze bagaże, które zostawiliśmy tam na przechowanie i dojazd na lotnisko. Prawdę mówiąc lotnisko Beauvais jest jednym z najgorszych, na jakich byłam, według mnie jest po prostu za małe w stosunku do tego, ilu pasażerów musi obsłużyć i ile ma lotów, no ale widzieliśmy jakieś prace budowlane, mam nadzieję, że je powiększą.
I TYLE! Paryż mnie zachwycił i mam nadzieję, że tam szybko wrócę, bo mimo, że nasz pobyt był naprawdę intensywny, to wiem, że brakuje mi jeszcze wielu rzeczy do zobaczenia :)
fajnie masz z tym wyjazdem, chociaż już na samym początku było pod górke- ale jak to mówią, jak na początku ciężko to pozniej juz tylko jest lepiej i rzeczywiscie z tego co opisujesz jestes bardzo zadowolona z wyjazdu - pogoda tez dopisywala, więc czekam tylko na zdjęcia i szczegółową relacje z kazdego miejsca ;)
OdpowiedzUsuńNooo było super! :) Jeśli tylko mój telefon komórkowy pozwoli mi w jakiś sposób przesłać zdjęcia to zaraz coś zamieszczę! :)
UsuńWidze ze Paryz zyskal jeszcze jedna ambasadorke jego wdzieku i uroku :) A jak chrzest lingwistyczny?
OdpowiedzUsuńJa natomiast mam lodowate uczucia w stosunku do Paryza, choc praktycznie go nie znam (i pewnie wlasnie dlatego).
Denerwuje mnie jak Francuzi zadzieraja nosa jezeli chodzi o ich stolice i ogolnie wszystko co francuskie. Nawet ci ktorzy nigdy nie wytkneli nosa za Pieciokat, uwazaja go za cud, niemajacy sobie rownego.
W ramach buntu wobec francuskiej proznosci postanowilam Paryz ignorowac, chociaz czytajac Twe westchnienia zdaje sobie sprawe, ze duzo trace, a moje starania udowodnienia, ze ten ich Paryz nie jest taki najwspanialszy i tak legna w gruzach.
O chrzcie lingwistycznym wpis jutro :)
UsuńMi wszyscy mówili, że paryżanie są bardzo wyniośli, zarozumiali i w ogóle "inni" :) Moje tak pozytywne myślenie o stolicy Francji chyba jest związane z tym, że tak naprawdę nie miałam osobistego kontaktu z wieloma rodowitymi mieszkańcami Paryża, więc może dlatego tak pieję nad tym miastem, bo jeszcze nikt mi nie "zepsuł" wrażenia ;)
Mam pytanko - podobno we Francji miedzy 12 a 14 wszystko zostaje zamkniete a Francuzi mają tzw. przerwe obiadową. Czy w tym czasie są korki w Paryżu? Będę wdzięczna za odpowiedz, to dla mnie bardzo ważne ;)
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam większych korków w tym czasie, ale powiem Ci szczerze, że nie zwracałam na to większej uwagi.. Będziesz musiała coś załatwić w tym czasie w Paryżu?
UsuńHm, pomimo iż romantyczne wyjazdy itp. do mnie nie przemawiają, to cieszę się, że opowiedziałaś o miejscach, które odwiedziliście w Paryżu. Zawsze ciekawiło mnie, czy potrzeba dużo czasu, aby zwiedzić to miasto, gdyż chciałabym polecieć do Sevilli przez Paryż i zastanawiam się, na ile dni zaplanować pobyt :) Szkoda tylko, że lot został odwołany tak na ostatnią chwilę i nieco popsuł Wam plany, ale fajnie że udało się znaleźć pozytywne wyjście z sytuacji! :)
OdpowiedzUsuńJeśli teraz bym miała polecieć jeszcze raz do Paryża, to bym poleciała nawet na dwa dni :) Ale jeżeli chcesz go w miarę dobrze zwiedzić (w trybie "ekspres") to sądzę, że trzy dni to jest minimum, żeby zwiedzić kluczowe miejsca, a cztery lub więcej to już taki mały luksusik, na który nie wszyscy mogą sobie pozwolić... czasowo i finansowo (Paryż niestety jest bardzo drogi).
UsuńParyż to moje wielkie marzenie, póki się nie spełni lubię czytać wrażenia innych. Pechowo trafiło Wam się z lotem, ale dobrze wykombinowaliście... To był Twój pierwszy pobyt w Paryżu?
OdpowiedzUsuńTak, byłam pierwszy raz i miałam naprawdę bardzo duże oczekiwania! I zostały spełnione, a nawet przewyższone :)
UsuńPrzylatuj ponownie, jeszcze tyle Paryza do zobaczenia i pokochania! :)))
OdpowiedzUsuńKiedy tylko będę miała okazję, to przylecę! Już myślimy z moim chłopakiem o zrobieniu wycieczkowego weekendu, ale "osobnego" - ja odwiedzę moich znajomych w Paryżu, a on swoich znajomych w Mediolanie i pójdą na mecz ligi włoskiej :P (ach ci faceci!)
Usuń