CO TO JEST FAZA PLATEAU?
Czy zauważyłeś może kiedyś, że ucząc się języka obcego doszedłeś do poziomu, w którym nauka stała się.. wolniejsza? Mniej motywująca? Nie widzisz już takich dużych postępów i wydaje Ci się, że stoisz w miejscu?
DLACZEGO?
W pewnym momencie nauki języka może przytrafić się nam coś zwanego fazą plateau. Oznacza to, że nie widzimy już postępów, jak na początku nauki, nabieramy przez to niechęci do języka i często w efekcie porzucamy naukę!
Plateau po francusku oznacza: tacka, płaskowyż, równina. Moim zdaniem jest to całkiem trafna nazwa na zjawisko, które opisuję poniżej.
Gdy zaczynamy się uczyć jakiegokolwiek języka, czujemy entuzjazm, bo praktycznie z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, nasze umiejętności językowe się powiększają. Umiemy powiedzieć coraz więcej rzeczy. Znamy coraz więcej słówek, czasów, trybów. Krzywa nauczania rośnie, rośnie, rośnie w postępie geometrycznym!
Po jakimś czasie możemy zdać sobie sprawę, że tak naprawdę nasz poziom nie podnosi się już w takim samym tempie jak na początku, a nasze wysiłki skupiają się na tym, aby... powiedzieć to samo co umieliśmy powiedzieć pół roku temu, tylko że ładniej (używając bardziej zaawansowanych wyrażeń i zagadnień gramatycznych). Albo żeby rozmawiać o efekcie cieplarnianym - czy jest jeszcze jakiś podręcznik, który nie porusza tego tematu?.. Ja jestem w stanie obejrzeć i w dużej większości zrozumieć godzinny reportaż po francusku na temat efektu cieplarnianego - wiem, bo to zrobiłam ;) ale kiedy oglądam francuski film, to odpadam w scenie, w której francuska młodzież używa swojego młodzieżowego języka, bo nie jestem w stanie wyłapać połowy z tego, co oni mówią - czy to tak powinno być?)
To wszystko może powodować zniechęcenie do nauki. Świadome lub podświadome.
Brak efektów = brak motywacji. No i kryzys gotowy!
CZY TO JEST NORMALNE?
Ponoć jak najbardziej normalne! :) Chwile zwątpienia mogą się pojawić u każdego. Faza plateau może nawet przybrać drastyczniejszą formę: po co mi to było - i tak przecież nigdy się nie nauczę. Mam nadzieję, że u Was nigdy tak się nie stanie - zarówno z francuskim, jak i z żadnym innym językiem!
NA JAKIM POZIOMIE ZNAJOMOŚCI JĘZYKA PRZYTRAFIA SIĘ PLATEAU?
Teoretycznie może przytrafić się na każdym poziomie, który nie jest początkujący, ale w praktyce często zdarza się w okolicach B2, tj. kiedy umiemy już całkiem nieźle mówić, komunikować się, rozumiemy i umiemy pisać, ale jakoś brak nam motywacji, aby wejść na ten wyższy poziom, doskonalenia języka, który - nie oszukujmy się! - trwa przez całe życie. Nawet po polsku nie znamy wszystkich słów, a co dopiero w języku obcym! Ilu nowych słów uczysz się każdego miesiąca po polsku? W najlepszym wypadku kilku, kilkunastu. A po francusku? Czy to nie jest sukces jeśli nauczysz się tych 30-50 słów po francusku? Tak! Ale w porównaniu z początkowym tempem nauki wydaje się nam, że to nie jest dużo, stąd wrażenie zastoju w nauce.
CZY MOŻNA TEMU PRZECIWDZIAŁAĆ?
Można próbować! Bez motywacji oczywiście nic się nie uda, ale ja radzę za wszelką cenę nie pozostawiać języka odłogiem. To jest nasz wysiłek, nasz czas, nasze pieniądze, które zainwestowaliśmy w jego naukę. Aby sobie pomóc, możemy na przykład:
IDZIE NOWE - spróbować czegoś nowego w nauce języka. Jeśli do tej pory na przykład uczyliśmy się na kursie stacjonarnym, możemy wybrać inny sposób: konwersacje z lektorem na dany temat, nauka z innej niż zwykle książki,
- wybrać sobie lub zmienić (jeśli używaliśmy wcześniej) wspomagacze nauki: fiszki, ponaklejać kartki ze słówkami czy odmianą w miejscach, w których często przebywamy.
Ja do tej pory pamiętam, że wiele lat temu, chyba jeszcze jako nastolatka, przygotowałam sobie ładną kartkę z angielskimi zdaniami warunkowymi (już podczas jej przygotowywania coś musiało mi w głowie zostać), a następnie ofoliowałam ją sobie chałupniczym sposobem - obkleiłam ją taśmą klejącą, dokładnie, żeby cała kartka była w plastiku. Możecie sobie wyobrazić, ile zużyłam na to taśmy klejącej, no ale miało być perfekcyjnie! :) Następnie przykleiłam sobie kartkę do kafelków w łazience i spoglądałam na nią codziennie podczas prysznica - a muszę napisać, że jestem syrenką, która kąpie się bardzo długo i nieekologicznie.
Efekt? Nauczyłam się sposobu tworzenia tych zdań w tydzień - bezboleśnie, trwale, bez zakuwania, podczas wykonywania czynności, którą lubię.. Polecam taką inwencję! Brzmi głupio? Może.. ale o ile nie masz bloga językowego i nie chcesz motywować swoich czytelników do nauki, nie musisz tego nikomu opowiadać!
POBAW SIĘ W NATIVA - jeśli mamy odpowiedni poziom (ha! to wcale nie oznacza C1! niższe poziomy także dają radę!), możemy po prostu zacząć oglądać telewizję czy programy francuskie - nie możemy przecież spodziewać się lepszych efektów jeśli cały czas robimy to samo i widzimy, że już nie działa.. Więc zamiast kolejnego odcinka serialu po polsku, wkręć się w jakiś francuski serial!
Francuskie seriale u mnie: TU
Francuskie seriale u Uli: TU
MARCHEWECZKA - polecam zastosować marchewkę: niech wykonywanie naszych ulubionych czynności będzie nagrodą za zrobienie czegoś w języku, którego się uczymy. Pewnie tylko ja jestem maniaczką czytania słowników, no ale.. jak już przyznałam się do moich kąpielowych sposobów na naukę, to chyba nie muszę się już wstydzić czytania słownika. Czasami myślę sobie: ojej, zejdę do sklepu na dole i kupię sobie lody Magnum z migdałami. Ale potem przychodzi mi do głowy lepsza myśl: dobrze, ale najpierw wezmę słownik i wypiszę z niego 3 nowe słówka. Biorę słownik, szukam 3 słówek, które sobie zapisuję i mam je na widoku przez cały dzień (albo i więcej - ogólnie dopóki nie zgubi mi się karteczka). Ale naprawdę na widoku!
Ja wybieram słówka na zasadzie przydatności - nie potrzebuję wiedzieć jak się nazywa wtryskiwacz samochodowy po francusku, więc wybieram sobie coś, co może mi się przydać podczas rozmowy. Ostatnio, jako że założyłam własną firmę (zajmuję się tłumaczeniami z hiszpańskiego i nie tylko, jeśli potrzebujesz tłumaczenia, to zapraszam!), interesują mnie słówka biznesowe. No i staram się, żeby szukanie moich słówek nie przekroczyło 5 minut, bo jeśli trwa dłużej to się mogę zniechęcić!
Pomysł na kolejną marchewkę: wyobraź sobie, że idziesz po lody, ale nie widzisz Twoich ulubionych i na dodatek zapomniałeś ich nazwy. Jak je opiszesz po francusku? Mmm, lody waniliowe, pokryte grubą warstwą mlecznej czekolady i obficie posypane prażonymi migdałami, zapakowane w eleganckie opakowanie zaprojektowane przez najbardziej znanego francuskiego projektanta opakowań lodów i ciasteczek.. - no nie wiem, wszystko zależy od poziomu, a oczywiście mój opis jest wymyślony w całości :) Plusem tego rozwiązania jest to, że możesz walczyć o nagrodę w postaci lodów już zakładając buty schodząc do sklepu!
Uwierzcie mi, takie małe marchewki w życiu codziennym sprawiają, że bez trudu, bez kucia, możemy zauważyć, że nasz poziom jest już o wiele większy niż myśleliśmy. Nauczone regułki czy słówka mogą nam się przydać w każdym momencie, a naturalność ich używania będzie skutkiem czasu poświęconego mimochodem na naukę.
POZYTYWKA - polecam skupiać się na pozytywnych, a nie na negatywnych aspektach nauki języka! Warto zauważać na przykład: kurde blaszka, dzisiaj nauczyłam się tych 3 nowych słówek przed kupieniem sobie Magnum, ale mi się przydadzą, bo teraz mam firmę i wiem jak opowiedzieć o tym, co robię w bardziej zaawansowany sposób! - zamiast - no nieee, zapomniałam jak się odmieniał czasownik XXX. Pozytywy i nagrody, bo nauka języka ma być przyjemnością, ewentualnie nałożonym nam sobie samym obowiązkiem (ja mam tak z niemieckim.. nie jest to dla mnie dużą przyjemnością, ale póki co wróciłam do jego nauki, bo mam potrzebę stawiania sobie wyzwań), ale na pewno nie PRZYKRYM obowiązkiem!
USUWANIE PRZESZKÓD - wywal wszystko, co Ci przeszkadza w nauce (haha, u mnie chyba na pierwszym miejscu powinien być to laptop, albo przynajmniej router internetowy).
Chodzisz na kurs, ale w zasadzie tylko dla zasady, bo grupa ma niższy poziom niż Ty i niczego się nie uczysz? Zapisz się na inny. Lub na zajęcia na Skype. Moja opinia na temat lekcji na Skype: TUTAJ.
Twój zeszyt, w którym zapisujesz słówka jest brzydki i Cię nie motywuje, albo skończył się już miesiąc temu, a Ty nie miałeś czasu na kupienie nowego? Idź dzisiaj i kup sobie ten zeszyt, nie pozwól aby takie rzeczy uniemożliwiały Ci naukę! Chociaż wygodnie mieć taką wymówkę, prawda? "Zeszyt mi się skończył". To nie podstawówka, nie musisz zgłaszać nieprzygotowania, ale skutki poniesiesz tego sam - a może już je ponosisz, bo od miesiąca nie zapisałeś sobie nowego słówka?
Słowem: możecie używać tych lub innych urozmaiceń procesu nabywania znajomości języka!
... a wszystko to, aby dostarczyć naszemu mózgowi nowych bodźców, niekoniecznie bardziej interesujących niż do tej pory, ale po prostu innych - przyzwyczajenie także czasem powoduje znudzenie, więc warto stymulować się innymi, nowymi sposobami nauki i przede wszystkim nie pozwalać na to, żeby coś nas zbytnio stopowało w nauce.
Czy macie lub mieliście fazę plateau w nauce jakiegoś języka? Jak sobie z nią radzicie?
Na koniec ostatni pomysł. Ja miałam coś takiego w angielskim i to przez wiele lat. Sam fakt, że uczyłam się angielskiego od dziecka, a na niewiele mi się to zdało, bo wcale nie mam świetnego poziomu, powodował niechęć do dalszej nauki. Myślałam sobie: phi, i tak zapomnę, i tak nie mam dobrego akcentu, i tak podczas rozmowy z nativami nie będę umiała się dobrze wysłowić.
Przeszło mi, po tym, jak zaczęłam przerabiać kursy online na tematy, które mnie pasjonowały. Po postu interesujące rzeczy, ale po angielsku. Niektóre płatne, niektóre bezpłatne. Najważniejszy był przedmiot, materia, której się uczyłam, a nie sam język angielski. No i któregoś dnia okazało się, że jestem w stanie lepiej (płynniej) opowiadać o moich pasjach po angielsku niż po polsku! To był dla mnie przełom i pomyślałam sobie, że może jednak te wszystkie lata nauki nie poszły na marne ;) :)
Polecam Wam także ten ostatni sposób!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz