Moja opinia jest następująca:
Jeśli czegoś nie zaplanujemy, to dana rzecz nam nie wyjdzie. Dlatego może i jestem trochę fanatyczką planowania, ustalania. Jeśli plan jest dobry, to mamy o wiele większe szanse, że dojdziemy DO CELU!!
Jeśli czegoś nie zaplanujemy, to dana rzecz nam nie wyjdzie. Dlatego może i jestem trochę fanatyczką planowania, ustalania. Jeśli plan jest dobry, to mamy o wiele większe szanse, że dojdziemy DO CELU!!
Czasami jednak, taka sytuacja, plan nie zostaje wypełniony. Zdarza się to z różnych przyczyn, czasami przyczyny są naprawdę obiektywne, na które nie mamy wpływu, ale czasami też przyczyną jesteśmy my sami, a dokładniej nasze małe LENIUSZKOWANIE i PROKRASTYNACJA, czyli zostawianie rzeczy do zrobienia "na później". Co można zrobić w obliczu zawalenia naszego planu przez takie przyczyny? Może udzielę porad, ale na moim przykładzie, to znaczy co robię ja w takich sytuacjach:
1. Jeśli braki są nieduże, możemy spróbować je NADROBIĆ. Im szybciej tym lepiej. Poświęcić trochę czasu z "innej puli", na przykład nie wyjść na kawę w sobotę po południu, tylko zasiąść nad zeszytem i książką.
2. Jeśli braki są spore, można pomyśleć nad PRZEDŁUŻENIEM okresu trwania naszego planu i, na przykład, zamiast skończyć przerabiać książkę 30 września, przełożyć sobie ten termin końcowy na tydzień czy dwa później. Spokojnie, taka sytuacja też się zdarza, nie ma problemu, nie wszystko zawsze wychodzi zgodnie z planem!
3. Jeśli już zupełnie zawaliliśmy plan, nie da się go nadrobić w ciągu kilku(nastu) dni, a nie możemy sobie pozwolić na przedłużenie okresu trwania planu, bo powiedzmy określonego dnia mamy egzamin, którego nie można przełożyć, nie pozostaje nam nic innego niż PRZEROBIĆ PLAN w taki sposób, aby do danego terminu przerobić cały materiał. Owszem, to niesie ze sobą konieczność spędzenia większej ilości czasu dziennie/tygodniowo na nauce, ale nie oddala od nas wizji wypełnienia planu w satysfakcjonujący nas sposób, nauczenia się danego materiału.
Post ten powstał zainspirowany moim 1-dniowym opóźnieniem w nauce z książki, którą opisałam TUTAJ, ponieważ wczoraj zapomniałam o szkoleniu (tak, moja wina i moje roztrzepanie), które miałam zaplanowane już jakiś czas temu, a na dodatek musiałam dojechać na nie na drugi koniec miasta. Ale wcale się tym nie martwię, bo fakt, że nie wypełniłam jednego dnia pracy, nie oznacza, że cały plan się zawalił. Ja zastosuję rozwiązanie numer 1, to znaczy szybkie nadrobienie braków, dzisiaj muszę przerobić "jedynie" 6 lekcji zamiast 3, mam nadzieję, że starczy mi na to czasu.
Pozdrawiam i czym prędzej wracam do nauki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz