Na weekend pozytywny post! Chciałabym opowiedzieć, jaki fantastyczny jest mój chłopak. Oczywiście związane z nauką języka francuskiego!! :)
Jako że obydwoje sporo podróżujemy, często przywozimy sobie jakieś pamiątki z wyjazdów. Mój chłopak w kwietniu był w Amsterdamie, w muzeum Van Gogha. Przywiózł mi stamtąd śliczny zeszyt z okładką z jednym z jego obrazów (nie wiem jak się nazywa, niebiesko zielona, nie jestem znawcą sztuki, ale zeszyt jest po prostu prześliczny!) Na dodatek zeszyt był w linie, takie trochę jak do polskiego w liceum :) Z taką różnicą, że linii było mniej więcej dwa razy więcej na każdej stronie, to znaczy bardziej skupione. Zeszyt ów jest bardzo gruby, dlatego dopiero teraz zaczął się kończyć. Zaczęłam szukać nowego zeszytu, ale nie mogłam znaleźć odpowiedniego. Pewnie pomyślicie, że mieszkam na wsi zabitej dechami.. Nie, nic takiego, ale mój zeszyt naprawdę musi być wyjątkowy, dla mnie to jest jedna z najważniejszych spraw, naprawdę :) (teraz pewnie weźmiecie mnie za idiotkę,no ale cóż, każdy ma jakieś swoje wariactwo :) )
Poskarżyłam się mojemu chłopakowi, że nigdzie nie znajdowałam zeszytu podobnego do tego, jaki dostałam od niego i że mi się kończył poprzedni. On zagadkowo powiedział, że się zajmie sprawą i wyszedł do pracy. Po powrocie, wręczył mi kopertę, którą ja otworzyłam, znajdowało się tam potwierdzenie zamówienia 3 zeszytów z muzeum van Gogha z Amsterdamu. Uwielbiam te szalone niespodzianki, które czasami mi sprawia!!!! Dla mnie to jest czyste wariactwo i fanaberia, a dla niego to sama radość zamówić mi zeszyty z innego kraju. Przy okazji, zeszyty już doszły i są naprawdę fantastyczne :) I jestem bardzo zadowolona, że on rozumie te moje małe potrzeby, które dla innej osoby są po prostu sprawą techniczną, zeszyt - długopis - nauka, a dla mnie nie :)
Jako dziecko, gdy w Polsce pojawily sie wreszcie przybory papiernicze we wszelkich mozliwych kolorach i teksturach, czesto przesiadywalam w "papierniku" jak w muzeum (dlugopisow i gumek to mozna bylo nawet dotknac!) pozerajac to wszystko wzrokiem. Zostalo mi to do dzisiaj.
OdpowiedzUsuńDo jednego z moich kursow MOOC potrzebny mi jest wlasnie notes, taki ktory ma mi towarzyszyc na kazdym kroku... Szukam odpowiedniego... ;)
Też lubię ładne zeszyty :) do włoskiego mam taki z soczystą pomarańczą a do francuskiego oczywiście z wieżą ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam bardzo za podzielenie się aspektem zeszytowo-notesowym :) Powiedziałam o tym mojemu chłopakowi, hihi, że nie tylko ja mam takie upodobania :) i że nie tylko dla mnie jest to ważne (na nim zszyty nie robią wrażenia)
OdpowiedzUsuńTo sie nazywa un homme attentionné :) super niespodzianka !
OdpowiedzUsuńTak :))))))) I mój homme też super :)
Usuń