Kategorie

piątek, 30 stycznia 2015

Konwersacje przed egzaminem ustnym II Mówić płynnie

Egzamin ustny z francuskiego mam we wtorek o godzinie 11. W sam raz, żeby wstać, zjeść pożywne śniadanie, spotkać się z jakąś lektorką czy po prostu Francuzką około 9:30 i pokonwersować tę godzinkę, żeby się "rozgrzać", w sam raz na egzamin. Niestety, okazało się, że moja lektorka nie może tego dnia o tej godzinie, szukałam w internecie, napisałam do kilku osób, ale niestety nikt nie może. Zastanawiam się teraz co zrobić, ale mam już rozwiązanie, po prostu od godziny 8 rano będę słuchać francuskich nagrań i rozmawiać z nimi lub powtarzać co tak ktoś będzie akurat mówić w jakimś radiu :) Lepsze to, niż nic.

Druga sprawa jest taka, że ostatnio zastanawiałam się, jak trzeba mówić po francusku czy w ogóle w jakimkolwiek języku, na przykład na poziomie B1. I co oznacza płynność. Mój chłopak ostatnio powiedział coś, czym mnie rozbawił, że on mówi płynnie po polsku, podczas gdy jego znajomość polskiego jest bardzo ograniczona, umie powiedzieć kilka zdań w czasie teraźniejszym i czasami tworzy jakieś własne zdania, które bardzo śmiesznie brzmią :) Na moje zdziwienie: Jak to, ty mówisz płynnie po polsku? Odpowiedział: No tak, znaczy na tym poziomie, na którym jestem i te zdania, które już znam, to umiem powiedzieć płynnie :D To się nazywa wysoka samoocena!

przed egzaminem delf b1 konwersacje z francuskiego


Ja tej opinii nie podzielam, dla mnie mówić płynnie w jakimś języku to jednak coś innego, to móc rozmawiać swobodnie, może nie o niskich cenach ropy i tego przyczynach i skutkach, ale na jakieś codzienne tematy... I nie wiem, czy tak "oficjalnie" poziom B1 jest "płynny", czy to może B2...? Moje zmartwienie jest takie, że ćwicząc do egzaminu ustnego z moją lektorką zdarzały mi się tematy, na które potrafiłam odpowiedzieć bez problemu, mogłam się szeroko wypowiedzieć lub poprowadzić ciekawy dialog, ale zdarzały mi się takie, przy których się zacinałam, które mi nie podchodziły w żadnym stopniu, nie przychodziły mi do głowy nawet żadne wyrażenia ani nic... To chyba przez stres przed taką oficjalną sytuacją, mam nadzieję, że jednak na właściwym egzaminie uda mi się go opanować i wydusić z siebie te 3-4 minuty monologu!

2 komentarze:

  1. To tylko się wydaje, że 3-4 minuty to dużo. W rzeczywistości bardzo szybko mija. Zrób sobie takie ćwiczenie- ustaw budzik/timer na 4 minuty i dopóki nie zadzwoni mów na głos na jakiś temat- nawet o sobie. Zanim się rozpędzisz usłyszysz głos dzwonka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I jak poszedl ci ten egzamin? Mam nadziejze, ze spiewajaco :)

    OdpowiedzUsuń