Stres przed egzaminem ustnym DELF - dialog wewnętrzny

Lęk. Strach. Stres. Niepewność.


I co? Mam całą gamę takich uczuć na własne życzenie? Kto mi kazał pchać się na ten egzamin? Nikt. Nikt nie każe nam też zdawać egzaminów na studiach czy na prawo jazdy. Tak samo jest z egzaminami językowymi. Podjęłam decyzję o zdawaniu tego egzaminu sama. Zapłaciłam za niego sama. Przygotowałam się prawie-sama (oczywiście bez mojej lektorki nie byłoby szans! No ale sama jej płacę). Wszystko to moja wina! Czy nie byłabym szczęśliwsza nie musząc iść w poniedziałek 1 czerwca, dzień przed moimi urodzinami, do paszczy lwa na pożarcie?


Odpowiedź brzmi: NIE, nie byłabym szczęśliwsza!

Są ludzie, którzy lubią skakać na spadochronie, jeździć na rowerze górskim, pokonywać kolejne poziomy wtajemniczenia w karate, jodze czy medytacji. Są tacy, co lubią pić alkohol i tańczyć umcyk-umcyk do białego rana. Albo tacy, co lubią oglądać telewizję.
A ja lubię uczyć się języków. I lubię się z nich egzaminować. I lubię mieć potwierdzenie, że znam język na danym poziomie. 

Co mi z tego? - ktoś zapyta. Przecież nie uczysz się języka dla papierka, tylko po to, żeby umieć się w nim porozumieć. 
Oczywiście, że tak! Ja się uczę i dla komunikacji i dla papierka. Daje mi to niezwykłą satysfakcję i motywację! Jestem klientem idealnym dla tych wszystkich Instytutów Francuskich, Cambridge, i innych, co robią egzaminy. Na pewno to nie jest mój ostatni egzamin językowy, do którego podchodzę! Wydam w tych instytucjach setki euro na to, żeby potem, dzień przed moimi urodzinami, musieć wejść do paszczy lwa, czytaj do sali egzaminacyjnej, z lekko spoconymi dłoniami, żeby wygłosić moje wcześniej przygotowane exposé po francusku. Lub w jakimś innym języku. Potem się okaże, czy zdam czy nie zdam, ale najważniejsza dla mnie jest właśnie ta okresowa kontrola moich postępów w nauce.

Jednak czasami też wymiękam i się stresuję. 


Co wtedy robię? Jak przeciwdziałam nerwom, na przykład przed egzaminem?

Oddycham. Często gdy się stresujemy, zapominamy o prawidłowym oddychaniu. Głębokim, tak żeby każda komórka naszego ciała dostała swoją porcję tlenu.

Piję wodę. Na jakimś kursie dotyczącym prowadzenia prezentacji dowiedziałam się, że warto w sytuacjach stresowych pić wodę. Nasz organizm widząc, że jest czas na to, aby dostarczyć wodę, uzna, że nie ma się co stresować (HA, łatwo powiedzieć!), porównane to zostało do instynktów pierwotnych, które ponoć w nas pozostały z czasów kiedy to człowiek prymitywny musiał uciekać przed dzikimi niedźwiedziami i tygrysami i lwami (nie pamiętam jaki przykład zwierzęcia został podany), a wtedy to naprawdę nie było czasu na picie wody. Mnie całkiem przekonuje, gorzej kiedy później będę musiała iść do toalety podczas egzaminu czy prezentacji. Rozwiązanie: małe łyczki i nie od razu butelka 1,5 litra.

Wyobrażam sobie najgorszą konsekwencję porażki. Co się stanie jak nie zdam? Aha, no nie będę miała certyfikatu. Stracę pieniądze. No tak. Na szczęście pieniądze to nie wszystko. Będę musiała napisać na blogu, że nie zdałam i będą się ze mnie śmiali i wytykali palcami i robili "buuuuu". No tak. Pewnie uda mi się pokonać ten wstyd ;) Moja mama się zmartwi, że może jestem przemęczona, bo zwykle nie mam problemów z językami, będzie pytać czy nie mam anemii. No tak, to zrobię sobie badania. Pani na egzaminie ustnym powie mi, że się nie przygotowałam? Postawi małą ilość punktów? No cóż, na pewno nie byłabym pierwsza ani ostatnia. A może boję się samej sytuacji, że nie będę w stanie wydusić z siebie ani słowa podczas rozmowy? Chociaż mam ochotę powiedzieć, że to jest niemożliwe, stawiam się w najgorszej sytuacji. No tak. Może się zdarzyć. Ale nie umrę od tego ani ja ani nikt inny! :)
Jakoś nie mogę sobie wyobrazić czegoś gorszego. A to sprawia, że strach, lęk i stres znacznie się zmniejszają. 

Zawsze przed jakimś ważnym wydarzeniem, które może mieć różne skutki (a najczęściej są to egzaminy) zadaję sobie pytanie:

Co byś zrobiła, gdybyś wiedziała, że się uda?

Odpowiedź brzmi: zrobiłabym to!

A Ty, gdybyś wiedziała, że się uda, co byś zrobiła?


8 komentarzy:

  1. Pamietam, ze rok temu tez sie stresowalam przed moim egzaminem na B2. W piatek mialam czesc pisemna, rozumienie ze sluchu i wypracowanie, a w poniedzialek czesc ustna. Tak sie balam czesci ustnej, ze uznalam ze nie pojde, bo nie chce sie kompromitowac. Na szczescie mialam o godzinie 8 wiec nie musialam sie caly dzien stresowac. Okazalo sie, ze poszlo mi bardzo dobrze i z tej czesci dostalam najwiecej punktow. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Mi na B1 też właśnie najlepiej poszła część ustna (chociaż nie przypuszczałam i bardzo się denerwowałam!). Zobaczymy jak to będzie na moim B2 :)

      Usuń
  2. Jestem pewna ze zdasz.Ja jesli sie stresuje czyms to powtarzam sobie to zaden problem to wyzanie. Slucham tez muzyki relakacyjnej pelno tego na Youtube. Zycze powodzenia i pamietaj ZDASZ bo na to PRACUJESZ ;) wiec NIE MA IINEJ OPCJI .)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa!! To dopiero dodaje otuchy! :)

      Usuń
  3. Świetny jest ten motyw z najgorszą konsekwencją porażki. Świat się nie kończy na niezdanym egzaminie, choć miło nie jest. Pamiętam moją porażkę przy pierwszym podejściu do egzaminu na tłumacza przysięgłego. Ciężko mi było uwierzyć w niezdanie, byłam rozżalona i zła, ale te emocje pomogły mi przed drugim podejściem. Wiedziałam, że jest więcej terminów, że nie każda próba kończy się sukcesem, że na zdanie lub niezdanie składa się wiele czynników. Niezdany egzamin nie oznacza braku wiedzy, często zdarza się, że nie zdają ludzie, którzy mają świetny poziom, ale trudno im wpasować się w szablon egzaminacyjny.
    Więc będzie dobrze 1 czerwca!!! Trzymam kciuki!!! A Ty trzymaj za mnie 9 czerwca bo czeka mnie mega stres!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę trzymać! Tym bardziej, że Twój egzamin jest nieco większy niż mój ;) I dzięki za miłe słowa!

      Usuń
  4. Przynajmniej będziesz miała szybko z głowy :) Ja ustny mam 19, czyli dzień po części pisemnej i przez to miszę wziać aż 2 dni wolne w pracy, egzamin nieprzystosowany godzinowo do ludzi zarabiających na chleb ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, to akurat prawda!
      Będę trzymała kciuki i będziemy się wzajemnie informować.. Ale super, potem zajmujemy się bardziej angielskim? (Ja na blogu nie, ale Ty możesz, a ja z Tobą ;))

      Usuń

Copyright © 2016 Francuski - nauka do B1, B2 .... , Blogger