Jak zaplanować naukę języka obcego?
Ten post został zainspirowany pytaniem Czytelniczki Joanny, zadanym TU, a brzmi ono następująco:
"Czesc! Z ogromna przyjemnoscia przeczytalam ten wpis. Gratuluje wytrwałości w nauce az 4 języków (francuski, angielski, niemiecki i …?) Bardzo ciekawi mnie jak udaje Ci się zaplanować nauke az 4 języków i jeszcze łączyć to z praca. Widziałam tez ze piszesz na
blogu o tym jak planujesz nauke francuskiego na cały tydzień z góry. Jestem ciekawa ile czasu zajmuje Ci planowanie. Szukałam na Twoim blogu ale nie mogę znaleźć, wiec zapytam, czy pisałaś kiedyś o praktycznych aspektach planowania nauki języka obcego. Ja mam z tym mnóstwo kłopotów :("
Droga Joanno, bardzo dziękuję za takie pytanie, zaraz się ustosunkuję do tematu!
Przede wszystkim: mój czwarty język to hiszpański. Mieszkam w Hiszpanii i mówię płynnie po hiszpańsku, ale i tak codziennie czytam słownik wyrazów bliskoznacznych (aby poznać bardziej wyszukane synonimy, szczególnie czasowników). Nastawiam sobie odliczanie czasu na 20 minut i go czytam, sprawdzam znaczenie słówek w internecie, powtarzam znane już słówka, robię notatki (w samym słowniku, np. czy słowo jest raczej kolokwialne, formalne, a może przestarzałe (tych ostatnich się nie uczę... nie motywuje mnie czytanie dzieł ze średniowiecza). Zawsze znajduje się kilka słów, których nie znam, nauka języka praktycznie nigdy nie ma końca! (Ups... To miało brzmieć pozytywnie i optymistycznie!)
Planowanie nauki.. chyba weszło mi w krew i już nie muszę sobie go planować :)
Podstawa to mieć wszystko pod nosem.
Czyli żeby zabranie się do nauki kosztowało nas mniej czasu niż wypowiedzenie słowa "francuski". Jeśli mamy książki do gramatyki w szafce, zeszyt gdzieś koło łóżka na podłodze, notatki na kartkach, które gdzieś się zapodziały, a w ogóle jakiś kolorowy zakreślacz to ostatnio widziałam pół roku temu, to uwierzcie mi, że samo przygotowanie się do nauki, zdecydowanie się na konkretną pomoc naukową, odnalezienie jej sprawi, że nie będzie nam się chciało ;) Dlatego ja robię tak: książki do nauki wszystkich języków mam w jednym miejscu i to "na wierzchu". Ładnie ułożone, według języka, muszę tylko podejść do regału i wybrać coś sobie. To pierwszy krok.
Drugim krokiem jest regularność.
Ja codziennie robię coś związanego z językami. Każdy musi zastanowić się nad własnym "grafikiem", według dyspozycyjności, ochoty czy możliwości. Ja mogę codziennie. Mogę bo chcę, jestem zmotywowana do nauki francuskiego. Śniadanie jadam zwykle sama (oprócz weekendów), nawet jeśli jestem jeszcze zaspana, to włączam TV5 Monde (francuska telewizja) lub chwytam jedną z kartek, z notatkami, które robię sobie (lub które robi mi moja lektorka :P ) na zajęciach. Innego dnia chwytam się za książkę do gramatyki i czytam jakieś zagadnienie i robię jedno czy więcej ćwiczeń. Przy innej okazji, często np. przy jedzeniu podwieczorku - *co to znaczy "przy podwieczorku - kliknij TU*, włączam sobie jakieś francuskie nagranie z You Tube. Minimum 15 minut dziennie! A lepiej pół godziny :)
No właśnie, jak to jest z tym YouTube... Kiedyś, gdy nachodziła mnie ochota na naukę francuskiego myślałam sobie: "dobrze! Teraz posłucham czegoś po francusku". No i co? Szukałam, szukałam, w czeluściach YouTube, zanim znalazłam coś wartościowego/interesującego, to mijało dwadzieścia pięć minut i musiałam zająć się robieniem innej rzeczy. Dlatego powiedziałam dość i uznałam, że musi być jakieś wyjście. Oczywiście że wyjście było, tylko że ja, trochę antytechniczna, go nie znałam :D A jest proste jak drut! Będąc zalogowanym na swoim koncie Google (używanego do Google+, gmaila itp) należy wejść na YouTube, poszukać (raz a dobrze - czas ten nie będzie zmarnowany, bo posłuży na przyszłość!) ciekawych kanałów You Tube, w danym języku i je zasubskrybować - pojawią się na naszej liście ulubionych i nigdy więcej nie będziemy tracić czasu na szukanie! Ja na przykład wpisałam w wyszukiwarkę frazę: "les meilleurs youtubers", można dodać że francuscy lub angielscy lub jacykolwiek nas interesują, poszperać, żeby znaleźć kilka kanałów, które są warte uwagi. Większość youtuberów zamieszcza nowe filmiki co kilka dni - dlatego jeśli subskrybuję kilku, praktycznie codziennie mam jakieś nowe nagranie do obejrzenia (profesjonalnie w branży to nazywa się "vlog" od video blog - ale pewnie wszyscy już to wiecie, tylko ja taka zacofana...)! Ważne jest, aby tematyka, która jest poruszana w nagraniach nas interesowała lub była przydatna (do egzaminu, pracy, itp), aby nie przysnąć. Ja dopisałam się jako fanka kilku kanałów, które traktują głównie o urodzie, zakupach, czasem ubraniach, itp, ja ani makijażem ani ubraniami zbytnio się nie interesuję, ale o dziwo motywuje mnie słuchanie tych dziewczyn, wcale się nie nudzę, poznaję trochę bardziej potoczne słownictwo, słowem: podoba mi się!
Już teraz oczekuję pytań w stylu: a skąd "wiem" czego uczyć się danego dnia? Bo przecież nie słucham vlogów, nie robię gramatyki, nie czytam notatek z lekcji - nie robię tego wszystkiego każdego dnia! No cóż, kiedyś robiłam sobie kartkę z datami i zaznaczałam: pon - śr - pt - gramatyka. Wtorek - czwartek - słówka. Sobota i niedziela - wg uznania. (To samo robiłam z innymi językami) Obecnie już tego nie potrzebuję, doszłam do wprawy i mam "wyczucie", czy może ostatnio obejrzałam jakiś film po francusku? To przez trzy dni nie będę oglądać vlogów, a zajmę się gramatyką. Opowiadałam coś lektorce na temat wizyty u lekarza i nie znałam "szpitalnych" słówek? To biegusiem do powtarzania słówek z dziedziny (mam słownik dwujęzyczny, wydawnictwa PONS, bardzo polecam do nauki słówek!).
15 minut dziennie poświęcone na jakiś język to naprawdę niewiele! A działa cuda :) Potem gdy na przykład przygotowuję obiad, pojawiają się w mojej pamięci wyrażenia lub całe zdania, które przeczytałam lub usłyszałam podczas nauki francuskiego. Vlogi pomagają także w chwytaniu akcentu - ja zanim zaczęłam je oglądać, miałam jakieś własne formułki na przywitanie się, a teraz korzystam z tych zasłyszanych z YouTube, na dodatek w sposób, w jaki wymawiają to moje youtuberki (albo przynajmniej mi się tak wydaje!). Mała rzecz, a cieszy!
Dobre nawyki
Przyznam się, że od jakiegoś miesiąca na moim stoliku nocnym leży książka po francusku i mam tak silne przyzwyczajenie, żeby każdego dnia przeczytać jej choć trochę, że robię to nawet w dni, kiedy padam zmęczona do łóżka. Zwykle czytam po kilka stron, ale w takie "gorsze" dni chociaż pół strony lub jedną. Ważne jest, aby książka była dostosowana do poziomu, aby się nie zniechęcić zbyt szybko. Ja czytam normalną, wydaną we Francji książkę, dla francuskiego czytelnika, nie rozumiem wszystkiego, rzecz jasna, ale bynajmniej się nie zniechęcam :) Mikołajki niebawem, może warto poprosić o prezent do skarpety w postaci czegoś do czytania po francusku?
No dobrze, teraz moment udowodnienia moich słów zapraszam Was do mojej alkowy! Oto wspomniany stolik nocny, a na nim książka. Musiałam ją postawić, bo inaczej nie było widać tytułu :D Już kiedyś wspominałam, że fotograf ze mnie jak z koziej d... trąba, no ale trudno, akceptuję to.
No dobrze, teraz moment udowodnienia moich słów zapraszam Was do mojej alkowy! Oto wspomniany stolik nocny, a na nim książka. Musiałam ją postawić, bo inaczej nie było widać tytułu :D Już kiedyś wspominałam, że fotograf ze mnie jak z koziej d... trąba, no ale trudno, akceptuję to.
Kanały na YT, które subskrybuję
Znajdują się w moim ostatnim wpisie: TUTAJ. Zapraszam do korzystania, inspirowania się i komentowania!
Lekcje z lektorką
Oprócz tego wszystkiego mam także raz w tygodniu dwie godziny lekcji z moją lektorką. Rozmawiamy, przerabiamy książkę, lektorka sprawdza moje wypracowania. Rozmowa i prace pisemne to niestety taki aspekt nauki języka, którego trudno będzie nam się nauczyć bez pomocy kogoś innego.
Tadaaam
Odpowiadając więc na pytanie Joanny: teraz planowanie nauki nie zajmuje mi praktycznie ani sekundy. Ale dojście do tego stanu, wyrobienie przyzwyczajeń, pokonanie lenistwa (przecież nawet jeśli jestem maniaczką językową, to też mam czasem więcej pracy lub leniuszka :)), kosztowało mnie kilka tygodni prób i błędów, musiałam dojść do tych wszystkich rozwiązań i do tego co w moim przypadku działa, a co nie. Zdaję sobie sprawę, że każdy z nas jest inny i że nie każdy lubi te same rzeczy, nie wszystkich musi motywować to, co motywuje mnie, ale mam nadzieję, że znajdziecie tu przynajmniej jakieś wskazówki.
Jednocześnie chcę też zaznaczyć, że francuski jest językiem, na który poświęcam najwięcej czasu i w związku z którym wiążę największe ambicje (no dobrze, oprócz hiszpańskiego, czyli języka z którego i na który tłumaczę). Nazwijmy to ambicje amatorskie :)
W wyjątkowych sytuacjach: na wakacjach lub gdy jestem chora (co właśnie ostatnio mnie spotkało: jakieś okropne przeziębienie! Nie wstałam z łóżka przez cały dzień!) mój plan nie obowiązuje. Nauka języka jest moim "przyjemnym obowiązkiem", ale nie mam wyrzutów sumienia gdy z powodu gorączki nie obejrzę vloga o modzie i urodzie ;) Co chyba dobrze świadczy, że jeszcze nie oszalałam ;)
Masz coś do dodania? Skomentowania? Podoba Ci się, nie podoba? Chętnie poczytam o sposobach innych osób!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz