PLAN DNIA
Zwykle, jeśli mogę, piszę notkę na bloga dzień wcześniej i wybieram opcję publikacji następnego dnia, bardzo wcześnie rano, tak jak napisałam kiedyś, ok 7 rano, 7 z kawałkiem.
Zaczęłam myśleć dzięki temu, dlaczego ja się nie budzę o takiej godzinie? Mój styl życia jest dość elastyczny, dlatego mogę sobie spokojnie pozwolić na pobudkę o godzinie 8 rano. Mój chłopak wychodzi do pracy, ja, dość powoli, jem śniadanie, organizuję dzień, przeglądam facebooka i wiadomości... Potem muszę ruszyć co prawda w wir codziennych aktywności, ale:
Co by było gdybym wstawała każdego dnia odrobinkę WCZEŚNIEJ, powiedzmy każdego dnia o 5 minut wcześniej, dochodząc tak do godziny 7 na przykład?
Co bym zrobiła z tak wygospodarowanym DODATKOWYM czasem?
Czy myśląc sobie: hm, pozbawiłam się godziny snu - spędziłabym ten czas na facebooku lub innych stronach internetowych?
A co, gdybym budziła się tak wcześniej z moim chłopakiem i gdyby zechciał uczestniczyć w moim eksperymencie i uczył się polskiego każdego dnia rano? (do tej pory średni czas pomiędzy jego pobudką a wyjściem z domu wynosi 15 minut, a czas na naukę polskiego próbuje wygospodarować wieczorem, ale to albo ktoś do nas zadzwoni żeby pójść na piwo/kawę, albo jest coś fajnego w telewizji, albo jest zmęczony...)
Na co bym wykorzystała moją DODATKOWĄ godzinę dziennie?
Nazywam to jako dodatkową godzinę dziennie - wiem, że muszę spać określoną liczbę godzin i tak nagle nie przestanę potrzebować snu, ale... jeśli w ten sposób by mi się udało "zamienić" jedną godzinę wieczorną, która dla mnie nie jest zbyt produktywna, na jedną godzinę poranną, która, i wiem o tym, może być bardzo produktywna, ale nie jest z powodu mojego LENIUSZKOWANIA, to może EFEKTY byłyby warte tego leżenia rano w łóżku?
Hm, i tutaj przychodzi mi do głowy kontrapytanie: A czy można się uczyć leżąc rano w łóżku ze swoim chłopakiem? Jakoś ten mój leniuszek wewnętrzny jeszcze się opiera. Ale postaram się go wygonić!!
Zaczęłam myśleć dzięki temu, dlaczego ja się nie budzę o takiej godzinie? Mój styl życia jest dość elastyczny, dlatego mogę sobie spokojnie pozwolić na pobudkę o godzinie 8 rano. Mój chłopak wychodzi do pracy, ja, dość powoli, jem śniadanie, organizuję dzień, przeglądam facebooka i wiadomości... Potem muszę ruszyć co prawda w wir codziennych aktywności, ale:
Co by było gdybym wstawała każdego dnia odrobinkę WCZEŚNIEJ, powiedzmy każdego dnia o 5 minut wcześniej, dochodząc tak do godziny 7 na przykład?
Co bym zrobiła z tak wygospodarowanym DODATKOWYM czasem?
Czy myśląc sobie: hm, pozbawiłam się godziny snu - spędziłabym ten czas na facebooku lub innych stronach internetowych?
A co, gdybym budziła się tak wcześniej z moim chłopakiem i gdyby zechciał uczestniczyć w moim eksperymencie i uczył się polskiego każdego dnia rano? (do tej pory średni czas pomiędzy jego pobudką a wyjściem z domu wynosi 15 minut, a czas na naukę polskiego próbuje wygospodarować wieczorem, ale to albo ktoś do nas zadzwoni żeby pójść na piwo/kawę, albo jest coś fajnego w telewizji, albo jest zmęczony...)
Na co bym wykorzystała moją DODATKOWĄ godzinę dziennie?
Nazywam to jako dodatkową godzinę dziennie - wiem, że muszę spać określoną liczbę godzin i tak nagle nie przestanę potrzebować snu, ale... jeśli w ten sposób by mi się udało "zamienić" jedną godzinę wieczorną, która dla mnie nie jest zbyt produktywna, na jedną godzinę poranną, która, i wiem o tym, może być bardzo produktywna, ale nie jest z powodu mojego LENIUSZKOWANIA, to może EFEKTY byłyby warte tego leżenia rano w łóżku?
Hm, i tutaj przychodzi mi do głowy kontrapytanie: A czy można się uczyć leżąc rano w łóżku ze swoim chłopakiem? Jakoś ten mój leniuszek wewnętrzny jeszcze się opiera. Ale postaram się go wygonić!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz